czwartek, 29 września 2011

torture me

Upadasz w nicość. Chroniczna ofiara zamknięta w swoim raju utraconym.
Desperacja i niecierpliwość sprawiają, że szamoczesz się zazdrości i paradoksie pragnień. Tkwisz przeźroczysta, w świecie śpiączki, spuściźnie lunatyka.
W dniu, gdy twój plan zawiedzie, głowa niesiona wysoko zostanie zmiażdżona z trzaskiem za kłamstwa i insynuacje. Odejdziesz zlekceważona, samotna, z perfekcyjną zawziętością. Skłonna do zmiany obiektu lecz wciąż upokorzona przeze mnie.

Demony dla ciebie, anioły dla mnie.

trochę wakacji.








środa, 28 września 2011


Tak łatwo się poddać, tak łatwo odejść i spalić mosty.


Jeśli chcesz, by wzrosła i była silniejsza, musisz wytrwać. Wytrwać w swojej miłości. Czasem nie łatwo jest kochać, ale to warte wszystkiego. 


Niektórzy za szybko się poddają. Gdy słyszę, że znajoma para, którą uwielbiam rozstała się po 6 latach i już umawiają się z innymi ludźmi przeszywają mnie dreszcze. Jak grzesznika, który wzdryga się na myśl o piekle. 


Dawno nie czułam się tak rozczarowana i zmieszana.










pare zdjątek z urodzin mojej ukochanej T. 




















Tiara z Twoich namiętnych szeptów męczy moją głowę, pustoszy, miażdży moje jestestwo. Zabijasz pocałunkami na biodrach. Przeszywasz, palisz.

Nie ma sensu definiowania magii, rozkładania jej na czynniki pierwsze i opisywania jej w sposób chorobliwie patetyczny.

Czytelniku o twarzy mima, magia jest ponad tym, co próbujesz tu wyczytać. Wypruwając tej notce flaki, nigdy nie poznasz jej prawdziwego znaczenia.





wtorek, 27 września 2011

Sny sprzed nocy sprawiają, że potrzebuję nowej twarzy. 


A Ty twierdzisz, że jestem bezczelna. Jestem, bo mi się teraźniejszość nie udała. Gdybym tak mogła być jednostronna, miła i przyjemna, czy kochałbyś taką wersję mnie? Nigdy nie ukrywałam swojego temperamentu. Bo bywa, że jestem ja. I tylko ja, ewentualne dodatki spierdalać. Jestem substancją o różnych twarzach. Tragiczna i nieznośna, by wieczorem być słodka i potulna. Oboje wiemy, że skrajności są tak pociągające...





sobota, 10 września 2011

Nie tak wyobrażałam sobie wczorajszą noc. Wiedziałam, że w pewien sposób mnie nawiedzisz, oczekiwałam tego, w końcu nie na darmo myślałam o Tobie tuż przed objęciem Morfeusza.

Byłeś w moim sennym marzeniu, byłeś w tym świecie, który przybrał kształt koszmarnej krainy pozbawionej miłości. Wszechogarniająca pustka, samotność, ściganie własnych cieni. Nie cierpię snów, w których desperacko Cię szukam.








































BARCELONO, nadchodzimy ;-)

piątek, 9 września 2011

Patrzę w jego oczy, głęboko, by przejąć gwałtowność i użyć ją przeciw niemu. Nawet jeśli szarpie mnie jak kukłę nie udaje mu się mnie skrzywdzić. Bo wiem, że za chwilę ujarzmię bestię miękkim uśmiechem i powabnym dotykiem. Za chwilę stanie się słaby, utonie w uniesieniach ciągnąć mnie z sobą na dno.

Ziemia wybucha pod naszymi ciałami podsycając szalejący ogień. Zbyt dobrze siebie znamy, by opanować duszące gorąco. Zataczając się z otępienia gubię resztki człowieczeństwa. Szacunek, romantyzm czy kontrola nie mają tu żadnego znaczenia. Nie tym razem.




Kiedy pragnę namiętnych pocałunków - czekam. Kiedy pragnę czułości - łózko wypełnia nicość. Kiedy pragnę ciebie - jesteś daleko . Kiedy chcę usłyszeć twój głos - nie dostaję nic.



last night

Mruczanki kocie to łagodny syrop na nadmierną nerwowość.
Ciepła pościel i małe okruszki na prześcieradle to pozostałość po porannych przyjemnościach. Już same pozostałości mi pozostały. Pozostałość upiornie szarego maja w zmęczonych kartkach kalendarza, resztki kawy w wielkim kubku, ostatnie strony książki, strzępki dzisiejszego snu, który w ogóle nie powinien był się przyśnić.
A przed sobą mam tyle nienapisanych jeszcze słów, tyle rozmów do przeprowadzenia i ludzi do poznania.
Przed sobą mam jeszcze mnóstwo mężczyzn do pokochania i stosunków do odbycia.
Jeszcze tylko muszę przeczytać kilka książek, napisać trochę wierszy i przespać ze dwie noce, zanim dowiem się, jak udźwignąć świat.


TAK

"Robiąc dla zapracowanego chłopaka tandetne ciasteczka w kształcie serduszek doszłam do wniosku. Wniosek był taki, że w imię lepszego jutra kaleczę dzisiaj, lepszego jutra, które nigdy nie nadejdzie. Chciałabym żyć chwilą bardziej niż dotychczas i przestać zamartwiać się, co będzie, gdy. Nie chcę myśleć jak wkrótce pokieruję swoim życiem, jakiej pracy mogłabym zacząć szukać.
To mój ostatni rok studiów, a nadal twierdzę, że wraz z pracą mają one na celu wypaczenie mojej indywidualnej osobowości i zupełną indoktrynację. "   - uwielbiam Cię Kochana.

Jestem aspołeczna ?!


czwartek, 8 września 2011

Śniło mi się kiedyś, że żyję w bajce i mogę latać. Poleciałam więc wysoko i usiadłam na chmurze by przyglądać się swojemu królestwu. Po godzinnych obserwacjach stwierdziłam, że moje życie jest monotonne i zapragnęłam zmian. Spadłam wtedy z chmurki prosto w czyjeś ramiona i postanowiłam pozostać w nich na zawsze, do końca i dzień dłużej.


Dodam parę starych zdjątek. Obiecuję, że kilka z Hiszpanii dodam, ale to po powrocie do domku.




środa, 7 września 2011

Never say never

Zasada "przez żołądek do serca" sprawdziła się ponownie, afrodyzjaki mają wielką moc. Albo po prostu mój uśmiech.

Cieszą mnie takie prozaiczne rzeczy. Moja rzeczywistość składa się ostatnio z bardzo prozaicznych rzeczy. "Przed czym uciekasz?" zapytałby Freud - "Być może zataczasz się w skrajnej wesołości, bo nikt oprócz umiłowanego już nawet nie udaje, że cię potrzebuje."

Tak, tworzę sobie w głowie dialogi martwego psychiatry. Groteska.



Muszę wybaczyć sobie dodanie tych jakościowo zjebanych zdjęć. Ale nie mogę się jednocześnie powstrzymać .. :)
Na zdjęciach Łukaszek Piwko i Augustynka Wu.



niedziela, 4 września 2011

To nie tak, że czerń i biel, dobro i zło. To skala odcieni szarości, możesz do woli tłumaczyć motywy swojego postępowania. Wszystkie chwyty są dozwolone.

Tą imprezę zapamiętam na długo. Jak zwykle odwaliliśmy lipę, ale przynajmniej było zabawnie.
A poranek jest tak rozkosznie gorący. Prawie jak moje dzieciństwo.



piątek, 2 września 2011

Chce już wtulić się w to ciepło które unosi się nad nami gdy patrzymy sobie w oczy. Ono otula mnie niczym wełniany sweter i zaplate swe warkocze tuż obok mojego serca. Tak słodko drapie mnie w pierś, by wpłynąć i spadać wodospadami. Szumu tych fal chcę posłuchać i spadających kamieni plusku.


czwartek, 1 września 2011

Podnosisz mnie i składasz. Zbierasz części porozrzucane po asfaltowej ulicy. Zmartwychwstaje moja wiara w ludzi. Nawet jeśli to tylko wiara w Ciebie, łapię się na naiwnej emocjonalności, której nigdy nie powinnam posiadać. Przecież to takie oczywiste.




A dziś .. ? Mam nadzieję, że upiję się do nieprzytomności.
To tylko alkohol, prawda? Pije mi się go tak dobrze jak ukochaną colę.