czwartek, 30 czerwca 2011

Okragła trzydziesta M


I tak rozmawialiśmy do rana, do rana pijąc miliony kaw, tysiące herbat. I wiesz co? Pierwszy raz od jakiegoś czasu nie płakałam, nie umiałam. Stworzył między nami aurę, dzięki której zapomniałam, że można być starą Marią, że jeszcze można. Zapeszam coś, dobrą przyjaźń? Groch się nie odklejał od niego, to drugi człowiek, do którego ten kot lgnie, nie uważasz, że to jest...? No jest& po prostu... Cholera.
Ale zobacz sam, było cudownie, zwykła rozmowa, a ja fruwam, latam, oprócz incydentu o imieniu stróż, który zjawił się, tak po prostu tęskniąco, ku błaganiom. Gdyby nie Tomek nie wiem co by się stało, nie mogę patrzeć na tego człowieka, zbrzydł mi i dzięki niemu ja sama, zbrzydłam sobie&Znudził się dopiero nad ranem, a my mieliśmy okazję do rozmów, do tego by mógł poprawiać moje włosy, żeby Marysia mogła się uśmiechać i robić dziesiątki kaw, przy czym połowę wylewając po drodze z roztargnienia? Zapragnęłam czegoś, ale czego? Nie powiem. Przecież wiesz. Bo ja... Bo ja nic nie chce od życia, nic więcej.
Czy wiesz o czym mówię? Jak się czujesz?


M numer trzydzieści jeden

Nie kocham stróża, powiedz, że tak nie jest!!! Nie... nie umiem go kochać, to tylko przykre
wspomnienie miłości, która nie umiała nauczyć się kochać! Powiedzieć, że tak!!! Twoje odpowiedzi
mają czasem większe znaczenie, niż Ci się zdaje.
Bo to nie stróż mi się śni, to nie jego postać widzę, nie jego uśmiech spijam wzrokiem każdego razu.
To nie dzięki niemu się usmiecham, ja, Maria. To nie od niego dostaję listy co ranek, tak a dzień dobry.
Czy On, czy ja mogę nawet czuć, ze chciałabym?? Tak, że chcę?
Przeraża mnie sen, który zaraz, tak szybko da o sobie znać, że to koniec.
Możesz powiedzieć, dlaczego Ten sen tak zawstydza, wprawia w osłupienie ciało, umysł, serce zatyka?
Tak to jest, że Ty wszystko wiesz??



środa, 29 czerwca 2011

...

 M numer dwadzieścia dziewięć 

Dziecko jest piękne, zostałam ciotką wspaniałego mężczyzny o imieniu Stefan! Jest taki nasz, uroczy, zdrowo płaczący swoją drogą. A Tomek jest, czekał i wspierał mnie, głupią mnie właściwie, ale to miłe, że mi pomógł, że tak się zachował. Widzę jaki jest zmęczony, dlatego zaproponowałam mu kawę u siebie, kilkuminutowy spokój. Chociaż tyle mogę, chociać...nie wiem
Ja: Może chcesz coś zjeść? Nie wyglądasz najlepiej, trochę Cię dzisiaj wykorzystałam z tym szpitalem i spacerem. Nie gotuje rewelacyjnie, ale powinieneś chociaż kanapki, co?
Tak ja wiem, ja wiem Tomek, że nie jestem w porządku wobec Ciebie, powinieneś wiedzieć, że to, że... Maryśka skup się!! No, to że ja wystawałam na moście, to to nie miało nic wspólnego ze zwykłym odpoczynkiem, wyciszeniem. Nie radziłam sobie z życiem. Byłam w chorym związku przez kilka lat, z żonatym mężczyzną, który w żaden sposób nie mógł zrezygnować z kobiet, jak się okazało, kochał seks, dobry seks nic więcej. Kochał kobiece ciało, nie mnie. Zakochałam się i wiesz... wydawało mi się, że to ja jestem tym jego problemem, stawałam się nie tą Marią co na studiach, nie tą, którą tak bardzo wszyscy lubili. Byłam robotem i w pewnym momencie wiedziałam, że jeśli nic nie zrobię, to popłynę razem z whisky i nie wyjdę z tego, po prostu nie. Nie mogę wiecznie siedzieć na głowie innych, tylko na własnej, tak powinnam. Dlatego zaczęłam jeździć na most, tam nikt mnie nie widział, nie słyszał, mogłam, mogę robić co chce. Zacząłeś się pojawiać Ty, na początku nie miało to dla mnie znaczenia, ale później&nie wiem dlaczego odważyłam się, zostawiłam Ci list. I od tamtego czasu nie bywałam tam tylko dla siebie, byłam dla rozmów z tobą, dalekich, ale lubiłam to, lubię... Lubię Ciebie... No to ile chcesz tych kanapek co??
Tomek: Nie, nie będę jadł.  Wyjdźmy do ogrodu i wypijmy kawę, to wystarczy...
Dziękuję za to co powiedziałaś...
Ja: Ćśśśś...już więcej tego nie zrobię, obiecuję...



wtorek, 28 czerwca 2011

M

M. odsłona dwadzieścia siedem

Ja: Jaki mam interes w tym, żeby z Tobą iść? Czy Ty jesteś Tomkiem, którego znam z kartek, z tego mostu? Czy jesteś kimś kogo nie znam? Nie wiem czy chcę, nie wiem, chce być sama, albo nic już nie wiem!! Fuck! Po co zjawiałeś się teraz w ten sposób.. po co?
Tak, tym kierowcą jest Tomek, Tomek z mostu,ten mężczyzna, nieosiągalny ktoś, ktoś kto zamącił mi w głowie, zaprowadził spokój za pośrednictwem głupich kartek.. Kurwa.
Tomek: Po to, żebyś ze mną poszła i porozmawiała! Czy chce tak dużo? Później odwiozę Cię, albo wsadzę do taksówki, jak wolisz? Boisz się?
Ja: Żartujesz? Bać?... dobrze wsiądę z Tobą, tylko nie jedźmy nigdzie daleko! Bo nie chce mieć daleko do domu. ( daleko do domu, Maria pojebało Cię!!!!! )
Tomek: Zgoda, wsiadaj i zapnij pas. W knajpie się osuszysz, jesteś kompletnie przemoczona. Po jaką cholerę stałaś i mokłaś? Przecież wiesz, że to Ci nic nie da!
Ja: Ty mi nie mów co powinnam bo wysiądę, nie zdążyłam wezwać taksówki, chciałam to zrobić przecież!!!!
Tak swoją droga "bardzo chciałam", jestem Maria kłamca.
Dojechaliśmy na miejsce, rozmowa się nie kleiła, bałam się, że wyglądam jak potwór i nie myliłam się, byłam czarnym na twarzy, zamazanym cieniem człowieka. Ale cóż, z grzeczności wykrzesał, że jestem piękna i, że tak sobie mnie wyobrażał.
Ja: Taką wyobrażałeś? Mam nadzieję, że kłamiesz teraz, bo uważam, że wyglądam jak idiotka i czuję się fatalnie w takim stanie przed Tobą.
Tomek: Ale przynajmniej się ogrzałaś i przez chwilę nie będziesz taka zła. Maria, ja wiem, ze to nie był dobry sposób. Przejechałbym, gdybym Cię nie zobaczył. Uwierz. Jednak, kiedy zobaczyłam jak idziesz ulicą i nie wyglądasz na kobietę w pełni szczęścia, wiedziałem, że muszę!
Ja: Dobrze, zatrzymałeś się, ale po co? Ja się przyzwyczaiłam, że Ciebie nie ma. Kartek też nie ma. Zresztą, ja sama zawiniłam, bo inaczej się umawialiśmy, ale coś mnie zatrzymało, nie ważne co. Kot mi się zarzygał i no i nie dotarłam. Kur..asz.
Tomek: Domyślam się co zatrzymało, ale nie musisz mi się tłumaczyć, nie Ty.
Maria, ze wszystkimi konsekwencjami, lubię Cię, ale musze być z Tobą szczery. Nie zniknąłem dla kaprysu. To trudne, nie tłumaczę się z tego byle komu. Kilka lat temu rozwiodłem się z żoną. Nie ułożyło się nam, po prostu, zbyt duża różnica charakterów, podejścia. Mamy syna, który jest poważnie chory. Dlatego nie mogłem być, nawet jak bardzo bym chciał! Chodzę do psychologa i to on polecił mi, żebym znalazł sobie jakieś miejsce na wyciszenie. To jest zawsze jakiś sposób, taki most, taki czas na rozrachunek zbyt szybkiego życia. Za dnia pracuje, prowadzę firmę budowlaną, trzymam za ryj wszystkich i siebie przy okazji, w nocy pracuję i brakuję mi sił. Doszedł do tego rozwód, choroba Szymka i przerosło mnie to Mario, przerosło.
Ja: Tomek nic nie mów, ja Cię po prostu przepraszam. Jestem okropną egoistką i wydaje mi się, że nikt nie może mieć gorszych problemów ode mnie. Przykro mi i głupio, że się tak zachowałam. Kurwa tak mi przykro, czy mogę Ci jakoś pomóc? Mam znajomości, może coś się uda??
Tomek: Szymek jest po przeszczepie. Wszystko się udało, teraz trzeba czekać, wierzyć. Ja wierze, ja wierzę. Ale dziękuję, to ważne dla mnie i chyba trochę dla Ciebie...
Odwiózł mnie, a ja dziś nie zasnę, nalałam sobie wina i siedzę przy otwartym balkonie... Już świta....ciekawe...

poniedziałek, 13 czerwca 2011

M, numer dwadzieścia pięć 

Nie pytaj jak stróż pojawił się w moim życiu, po prostu nie pytaj. Kurwa, przespałam się z nim i ślad zaginął po całej nocy, po nim, po mnie, po tym całym gównie!!! Miła noc, tak to określił, skurwiel!! Zebrało mu się na szczerość.. "Marysia ja Cię nie kocham, nie tak jakbym chciał, ułóż sobie życie z kimś kto jest Ciebie wart!! Maryś słyszysz??!" Już nic nie słyszałam, bo on i jego rzeczy wylądowały za bramą. Albo jestem taką idiotką, albo ciągle coś do niego czuję, bo czy to jest prawdziwa miłość? Nie sądzę. To jest przywiązanie uczuć, emocji i wspomnień. Nic więcej, stróżu&jesteś już tylko przeszłością.
Jadę na most, zaniedbałam korespondencję. Kartka przyczepiona i obwiązana czerwoną tasiemką. "Maria..." Kurwa nie mogę nic odczytać, za nic w świecie. Lał deszcz i zalał kartkę, nie przeczytam tego. Kurwa mać!!! Przez tego pieprzonego egoistę stróża nie wiem co tam jest!!!
"Nie wiem co napisałeś, deszcz zalał kartkę, przepraszam nie zdążyłam na czas, M,"
Zależy mi na rozmowach z nim, chociażby przez głupie listy przyczepiane do mostu, to jest wyjątkowe. Polubiłam go, chociaż nic o nim nie wiem, pomimo tego co napisał i tego, ze oboje udajemy żeśmy szczęśliwi. Gówno. Jestem wściekła!!!

Pomóż, gdziekolwiek jesteś!!!
 





M. numer dwadzieścia sześć 

Jestem na moście, czekam
Nie złość się, ale wszystkich listów Ci nie przekazałam. Nie mogłabym pewnych rzeczy przelać na papier, Tomek pisze zbyt mądrze, żebym ja rozumiała i umiała  interpretować jego słowa& Nie ma go, piszemy ze sobą już dość długo, przyzwyczaiłam głowę, ze jest. A teraz?  Od momentu kiedy nie odczytałam wiadomości, tzn nie udało mi się, nie ma go, nie ma. Ja czekam, stoję i patrzę się w zupełnie innym kierunku& A jego brak. Nie ma go już 3 tygodnie. Nie ma. Mój widok z mostu wciąż ten sam, idealny, nietykalny . A jego wciąż brak. Kurwa, może to przeze mnie, może to moje cest la vie go przestraszyło??? Bo tak, co ja Maria mogę chcieć od życia, nie mogę więcej prawda??
Na przekór wszystkiemu stałam na moście. Stałam, stoję. Nie było kartki ode mnie, którą zawieszałam, ani od niego, którą powinien przyczepić? Świetnie, pomyślał, że jestem idiotką jakich mało i ma rację, bo może za dużo bym chciała od takiej znajomości? Stałam i mokłam, stoję i moknę, nie ja już jestem mokra, cała. Mogę wykręcać z siebie wszystkie myśli, obawy, ja wszystko już mogę. Tańczyć w deszczu, na deszczu, pod mostem na moście, jestem Maria z możliwościami, z wkurwieniem w środku! Telefon przemókł, nie zadzwoniłam po taksówkę, idę przed siebie, może coś złapię. Długo tu nie wrócę, boję się, nie chce! Szlag by to trafił, że tak bardzo chciałam.. Nie widzę nic, nie widziałam od dawna.. krople mam wszędzie, jestem zalana łzami, rzęsy mam całe czarne łącznie z polikami, wszystko spływa mi po twarzy. Zajebiście jest nie widzieć świata, kurwa idę, jeszcze te samochody, które jadą, chlapią, a ja kurwa idę sobie śpiewając płacząc, płacząc śpiewając " Za oknem minus pięć nie kocham cię już, duch ciało opuścił nie ma mnie tu..." Jestem wspaniała, jestem szczęśliwa. Nie wiem jak to się stało, wylądowałam na ulicy, idę, w dupie mam wszystko, niech potrącają, będę rozjechanym majowym walcem. "Nie trąb kretynie, mam prawo iść gdzie chce!" W tym momencie ktoś podjechał z piskiem, wpadłam na samą maskę.
Kierowca: Maria, Maria to Ty? Nic Ci nie jest??
Ja:  A Ty to?? Boże, to Ty, znikaj stąd, nie oglądaj mnie takiej, nie chcę!! Nie, to ja pójdę, nie patrz na mnie, tylko zniknij, po prostu! Słyszysz, jedź!!! Kurwa mać!!
Kierowca: Przestań nie zostawię Cię takiej tutaj, oszalałaś? Spójrz na siebie do cholery!!!
Ja: Widzę, to jeszcze widzę! I widzę Ciebie, miło że się pojawiłeś, cholernie ku..rna. Ale wybacz, nie będę stać na środku ulicy, cześć.
A wtedy już tylko szarpnął mnie z całej siły
Kierowca: Przyjechałem tu do Ciebie, dla Ciebie! Nie mogłem wcześniej, po prostu nie mogłem. Jedźmy gdzieś, porozmawiajmy, chociaż tyle. A później kopniesz mnie w dupę i więcej się nie spotkamy!
.....

niedziela, 12 czerwca 2011

Zdmuchnij mur, zapal światło obławą i nie mów, milcz. To był czas, kiedy wybiegłam z pociągu bez siebie. Gdzieś zgubieś nasze sam na sam, a spóźnienie odjechało inną stroną, to tylko moment.

Pragnę kremowej rewolucji, a Ty? Nie odmawiasz odpływów, złotych, przejżystych rozstań, ciepłych powrotów. Zatopmy się w nich, w tej stuletniej obławie. Tak... W przypływie odnajdź mnie...Lemoniady szklance...byle jakiej przyśpiewce...




M, numer dwadzieścia trzy 

"Tak, mogę się z Tobą zgodzić. Ale czasem nie uważasz, ze z samotnością można umieć się pogodzić? Może wtedy jest łatwiej? Dziś dobra pogoda na most, ciepłego dnia."
Tak. Ze wszystkim można się godzić, nawet z rozpierdoloną skrzynią biegów w samochodzie. Jestem wkurwiona, jakoś wszyscy ze wszystkim, ze wszystkimi się godzą, są nieszczęśliwi, czy nie...co za różnica. Godzą się i jest dobrze? Nie jest, dla mnie Marii, nie jest!
"Można się z nią pogodzić, nawet bratać, ale chyba wtedy nie ma szczęścia, ani szczęśliwego życia co? Powiedz jeśli się mylę. Dziś wolę deszcz."  Nawet burzę z piorunami i whisky, samotną whisky. Ale w tym przypadku jedynie z wyboru i to jest ta różnica. Z samotnością można się zaprzyjaźnić, ale tylko wtedy, kiedy bywa, przelatuje obok, tylko na nasze żądanie. Wtedy jest mądra i my mamy, czego chcemy. Może założę z nią taki pakt? I polubimy się obie? Da się tak?
Idę czytać, rozpływać się w słowach Iwaszkiewicza...
Chcesz słońca? To weź sobie trochę ode mnie, dziś go pod dostatkiem.. A On, dzisiaj nie przyszedł, minęliśmy się.





Dwudziesta czwarta M

"Inaczej postrzegamy szczęście, ale mamy do tego prawo i chyba to jest w tym znaczeniu pozytywne. Każdy ma inny obraz samotności i szczęścia i dzięki temu życie nie jest tylko czarne i białe. Uśmiechnij się Maryś."
Czuję się przy nim głupia, ma rację, tak jest. A ja jak zwykle na siłę staram się przekonać, że jest inaczej. Maria wie najlepiej. Fuck, jestem straszna, szczególnie jak mam zły dzień!!
"Tak masz rację, lubię takie życie kolorowe i czekam, żeby nabrało pełniejszych barw. A Ty na co czekasz? Dobrego dnia, Maria."
Tak dzisiaj jest dobry dzień, samochód się naprawił!! Przestałam przepadać za komunikacją miejską, dlatego przepraszam moje autko i jazda! Przed siebie?? Nie mogę się już cofnąć.
Piszę z dużymi przerwami  Dzisiaj pod moją bramą stał stróż, zostawił kartkę i kwiaty. Nawet nie miał odwagi ze mną porozmawiać, zadzwonić! "Marysiu, przepraszam Cię. Tęsknię za Tobą, spotkajmy się." Tyle ludzi tęskni, on też może. Ja nie mogę, już nie mogę, bo znowu będzie to samo! Maria uderz się mocno w głowę, ty nie możesz, pamiętaj.. On niszczy twoją wrażliwość, człowieka w tobie zabija. Mara nie daj się.
Co za skurwiel!.



piątek, 10 czerwca 2011

Dwudziesta druga część M.

"Samotność Marysiu, to coś jak najbardziej normalnego. Tak, jestem tu,bo lubię i tak jest najlepiej." No to chyba oboje siebie oszukujemy i jest fajnie. Kto wystaje sam na moście i jest mu z tym dobrze, bezproblemowo? Nie wierzę! Trudno jest uwierzyć, bo sama stoję, płaczę, krzyczę, bo nie chce ludzi, potrzebuję ciszy, siebie chce nauczyć spokoju, swojego serca!!!
"Tomku, samotność to nic normalnego, ciągła walka. Nie zmienimy jej samym przeświadczeniem, że jest." Bo Ona (samotność), to brak, wieczna gra, tworzenie czegoś za czym się tęskni, czego tak bardzo pragnie dusza! W moim przypadku brak mi natchnienia do pełnego życia, nawet bez stróża. Z nim czy bez i tak nie byłam szczęśliwa, więc szukam go gdzie indziej, na swój majowy sposób. Uczę się każdego dnia, od początku.
Jestem po dość udanych zakupach, kupiłam sobie zegarek, jest piękny, prosty, jak pogoda za oknem. Może on? Może on wskażę drogę? Oby!!
Mój samochód drań, skurwiel jakich mało, stanął mi dzisiaj na Marszałkowskiej i powiedział "spieprzaj Maryśka!" Zostawiłam go tak, niech spada dupek! Facet Nadii się nim zajmie, bo "oczywiście" nie mam kogo o to poprosić! Został mi rower, metro i komunikacja miejska, którą kocham, ale tylko czasami!!
A Ty co kochasz??







jestem, a ty nawet nie chcesz wiedzieć...
o mnie nie chcesz pamiętać...

w zawirowaniach mnie nie ma
w szumie topoli i oddechu jestem, bywam
 tak znikam w szeptach mało prawdziwych... 

wtorek, 7 czerwca 2011

I co z tego



krople tak dotykają ust, by wiedzieć, że od dawna wszystko staje się iluzją...
Dwudziesta pierwsza część Maryśki

"Nie znam żadnej Marii, oprócz Ciebie, chociaż nie znam Cię wcale? Z daleka wyglądasz tak po prostu wyglądasz... Ale jeśli kobieta pisze o sobie takie rzeczy, to nie jest zwykłą kobietą.Wyglądasz na samotną..." Chyba nawet z daleka wyglądam jak idź stąd i nie wracaj, skoro tak twierdzi. Lubię swój most i jestem skrzywdzoną kobietą. Tak, nie wstydzę się tego, ale tylko przed sobą.
Właściwie w pracy mi się układa, dostałam awans, zarabiam wyżej niż przeciętnie, stać mnie na bardzo wiele, nie muszę się martwić o sprawy finansowe. Mam wspaniały dom, ukochanego kota, ciężarną przyjaciółkę, rodziców i mój most. Czego więcej mi trzeba? Miłości? On nie pozwolił mi kochać& Nie dał mi wyboru, postawił między nami ścianę nie do przebicia. Zostałam sama, a on kieruję się tylko świetną zabawą. Jest Panem swojego świata, a ja tylko mojego domu i dobrze mi z tym.
Nie wiem co odpisać może
"Samotną? Mylisz się. Ja tu czerpię energię z życia, jakie daje mi to miasto. A Ty jesteś szczęśliwy będąc tu całkiem sam? Lubisz takie wieczory, gdzie tylko szum pozwala Ci na chwilę zatrzymać się i nie myśleć? Ja lubię, dlatego chcę tu bywać."
Oszukałam go trochę, no cóż..
Zmęczył mnie dzisiejszy dzień, cholernie zmokłam. Uważam, że stanie w deszczu jest piękne, ale ostatnio chodzę bardzo nieobecna, chora w środku i długie intensywne dni męczą dusze i ciało. Potrzebuję zapachu jaśminu, ciepłej zielonej herbaty z odrobiną miodu&kogoś. Kiedy to się skończy? Tęsknota za czymś, czego się nigdy nie miało? Wiesz jak to jest?





poniedziałek, 6 czerwca 2011

Okrągła dwudziesta M.

Tomek, ma na imię Tomek. Przeczytałam kartkę, a on stał po drugiej stronie, jakby czekał i chciał zobaczyć moją reakcję, że ucieknę np. co jest  prawdopodobne? Zamarłam. "Maria...hm. Nie siedź wieczorami zbyt długo, zmarzniesz." Tak, marznę za każdym razem, ale zimno pozwala zająć mi myśli, że mogło być tak ciepło słonecznie co ranek. Nie wiem co mu napisać. Nie mam pięknych oczu, cała jestem pusta, wymięta przez stróża. Przez moje wspomnienia o nim. Niech w sercu będzie już zielono&inaczej.
Ale wiesz, miło mi, dzięki niemu. Nie wiem kim jest, znam jedynie na pamięć jego posturę, charakter pisma już znam i to, ze widujemy się prawie codziennie na tym samym moście i patrzymy na siebieI jesteśmy.  Może kiedyś drgnie powietrze i będę wiedzieć jak wygląda. Teraz jego daleka obecność jest mi potrzebna. Jemu może nie? Nie szukam odpowiedzi, odpisałam tak jak czuję.
Nie jestem Marią za jaką mnie uważa. Jestem inną Marią, kobietą w szarym mieście. Staje się kimś kogo nie znałam.
Przyklejam kartki na moście, pisząc do jakiegoś Tomka, którego nie znam. Kurwa!
Jestem własnym duchem.
Idę przytulić Grocha, nie mam nikogo innego, Ty też stałeś się nierealny, jesteś, ale i tak Cię nie ma..

niedziela, 5 czerwca 2011

Dziewiętnasta Maria

Przykleiłam kartkę, może pomyślał, że jestem popieprzona!! Faktycznie to się zgadza, no ale sam przyznaj, to jest intrygujące, on jest!
A co najlepsze odpisał!!! Przykleił kartkę po mojej stronie, tak jak ja przykleiłam po jego.
Odpisał: :Nie szukam niczego, nabieram sił i dystansu&nie jest to takie ważne. Po prostu jestem. A co taka kobieta jak Ty, robi na moście tyle godzin, po co wylewa tyle łez? Magdalena, Marzena, Martyna, Michalina, Maja, Maria? Która z nich to Ty?  T."
To teraz ja powinnam zgadywać, kim jesteś szanowny T? Tymonem, Tobiaszem, Tomkiem, Tadeuszem? Co ja mam robić na moście? A po co on tam jest?? Ja, ja&szukam ciszy&w sobie. Namalowanej palety możliwości jaka mogłaby mnie na mnie czekać. Co mam napisać?... wiesz&psycholog mi tak kazał, skoro dla mnie to miejsce jest tak ważne..? No nie. 
Napiszę tak: "Każde miejsce jest dobre na wylewanie łez, to szczególne. Szukam w życiu nowych kolorów. Jestem Maria. A Ty Panie T?" Popierdoliło mnie do kwadratu, ale wciągnęło. Dzisiaj wieczorem pojadę i przykleję kartkę.. odpiszę??
Nadia, moja Nadella krowiasta jest mą kulką i kocham ją z każdym dniem bardziej, ale czuję, ze przestała mnie potrzebować&
A jak Twoje słońce za oknem, świeci??



piątek, 3 czerwca 2011

Osiemnasta odsłona Marii

Od pewnego czasu mam wciąż ten sam sen. Ktoś wypada z parapetu, siedzi na nim.. pali, a mnie nie starcza sił, żeby złapać go za rękę&Budzę się taka zmęczona&i sama.
Siedzę właśnie na chodniku, na moście&bywało cieplej, nie ukrywam&ale jestem tu. Ten most, to moja terapia. I wiesz, zaobserwowałam, że nie tylko ja tu przesiaduje. Jest ktoś, jakiś mężczyzna. Nie wygląda na biednego, chyba miłego.. Fuck, to nie ma znaczenia. Czasem chce mi się śmiać, bo zamieniamy się stronami i patrzymy przed siebie, zawsze w dużej odległości od spojrzeń. Nie sądzę, że kiedyś odważy się podejść bliżej. Ja? Nie, ja nigdy. Nie mam po co.
Nurtuje mnie dlaczego tu przychodzi, może jego też, dlaczego  wystaje godzinami i patrzę się na rzekę? A może tylko ja jestem taka wścibska idiotka? Pierdolę, to nie jest ważne.
Kupiłam dwie nowe filiżanki, złote, tak złote jak kiedyś oczy dziecka.. tak prawdziwe. Zaczekają na lepszy czas, na mój czas& kiedy uporam się, że to ja, sama Maja, muszę bawić się śrubokrętem, wiertarką, wszystko sama. Sama Maria w wielkim mieście. Nikogo nie martwi, ze jestem sama.
Nawet upić się nie potrafię& Nie mam do kogo dzwonić, bo nie chcę. Wolę słuchać szumu, wody, szarego miasta. Nigdy tak nie kochałam Warszawy jak teraz. Jest tak samotna jak ja.
Wpadłam na pomysł, zostawię mu kartę! Nie będzie chciał nie odpisze, przykleję ją, a jutro z powrotem wrócę na most. Pogrążę się&
A stróż? &Jego nie ma..
Pozdrawiam, spokojna inna. Maria


To wydaje się być takie beznadziejne :| 









<3

czwartek, 2 czerwca 2011

maria17

Zwykła szara, pomazana. Wino się skończyło. A tak poważnie, wszystko się skończyło i wiele zaczęło. A ja, siedzę w ogrodzie, studenci się wynieśli&Dałam im mieszkanie, żyją tam, ja tu. Medytuje, słucham na płytach odgłosów ptaków& piję sporo kawy. Jestem.
Dla innych to mało, dla mnie aż za wiele. Jeżdżę na rowerze na most, milczę, Groch jest mój i tylko mój, żyjemy dla siebie. Nadia już toczy się jak wielka kulka, jest kochana. Niedługo poród, a ja w życiowej dupie.
Ze stróżem nie mam kontaktu, raz go widziałam w mieście, to oboje uciekaliśmy przed sobą, jak dzieci. Widocznie było nam potrzebne zakochanie, dobry seks, a teraz czarna dziura. Na dziwkach jest dość często, tak słyszałam, a od żony nie odszedł. Swoją drogą Biedna kobieta, przechodzi więcej niż ja, czasem myślę, że chciałabym ją przytulić, powiedzieć przepraszam, ale&  Nie znamy tego samego człowieka.
Ostatnio Twoje milczenie jest wymowne, wiem&tak mało czasu Ci poświęcam, ale samej brak mi teraz oddechu, pełnego tchu. Bo właściwie, tak mogę sobie za to podziękować, nie jemu, tylko sobie Marua, sobie dziękuj kurwa. Zauważyłeś? Mało klnę! To sukces, możliwie chwilowy, ale to działa, moje wyciszenie!
Nie odkochałam się, tęsknię jak idiotka& Jutro idę do psychologa, ponoć dobry.. Może Maryśka się podleczy i uratuje swój świat? Ogród tak zbladł, rumieniec pobladł..
A może.. Co u Ciebie?


Moja ulubiona pora roku to ty
Sam ubrany w promienie słońca
Tak realny mistrz 

dobrze nam 


naucz mnie miłości




środa, 1 czerwca 2011

Maria16

Chodzę do pracy, piję, śpię, karmię Grocha. Od dwóch tygodni nie rozmawiałam ze stróżem. Zostawił mnie, zostałam sama. Nadia widziała go w mieście z inną młodą kobietą. Wszystko jasne, jestem tylko szmat.... Napisał mi takiego smsa jakiś czas temu.
Moje funkcjonowanie polega na oddychaniu, jedzeniu i wydalaniu. Jest sens życia bez niego? Tyle dałam z siebie, a co teraz? Co teraz, mam zostawić wszystko co było, zdjęcia, muzykę, jego zapach, czuje go nawet na sobie&?
Pomóż mi, przecież Ty się na tym znasz, rozumiesz całą sytuację.
Kurwa przecież Ty nawet nie wiesz o moim istnieniu!
Tak brakuje mi dotyku i czułości, nie widzisz tego? Nie widzisz tego, ze to Ciebie potrzebuje, że to z Tobą dziele się wszystkimi pragnieniami, czy nie widzisz że powinieneś tu być? Jesteś? Tak, nie ma Cię. To tylko mój oddech, niczyj więcej.
Zapaliłabym, ale nie potrzebuję palenia mostów. Musze gdzieś wrócić. Mój most jest moim Judaszem. A ja jestem zwykłą szarą grzesznicą.
Zdrowie.