wtorek, 12 lipca 2011

tę noc

Obie źrenice wielkie, bez chęci poznania, półczyste. Dziś pościel za jasna, zbyt zimna na taką porę, jak ja. Najzwyczajniej zalej mnie winem bez dna, a później daj zasnąć jak dziecku... Zrobisz co zechcesz, przekochasz mnie, usidlisz... To wszystko w tym jednym pokoju, pokoju numer trzy...



Och tam

I nawet gdyby z krwią zmieszać te wszystkie pozabierane księżyce, ponakrywane słońca, nie okłamię, że nie zniknę. Być w kimś, a żyć jego oddechem, to trudne drogi. Zawsze byłeś przyjazdem na dwie noce... wraz z powitaniem znikałeś, ot tak... a ja nie miałam prawa w sobie, nie zatrzymałam szyn, w biegu nic nie stanie się widoczne, ja nie nauczę się kochać spokoju.
Dlatego naszego jestem mi trzeba, w dusznym mieście, w moich palcach zapewnień, że nie rzuca się kobiety... a w poczekalni już tylko motyle bez westchnień...

piątek, 8 lipca 2011

Nienawidzę Cię, kiedy jestem sama,
Nienawidzę Cię, kiedy odchodzisz,
Nienawidzę Cię, kiedy jestem smutna
I nic na to nie poradzę ..
Nienawidzę Cię teraz, w tej chwili,
bo strasznie tęsknie ..
Nienawidzę dni, które mówią, że jest źle,
I nocy, które są piękne, a Ciebie brak,
Nienawidzę każdej łzy, która spływa po Twojej twarzy.
Nienawidzę Cię, kiedy nie jestem z Tobą,
Nienawidzę Cię, kiedy późnym wieczorem czekam, a Ty nie przychodzisz.
Nienawidzę Cię, bo jesteś (czasem) nienormalny i beznadziejny,
.. może dlatego Cię uwielbiam

Uwielbiam kiedy mówisz, że mnie nie puścisz,
Uwielbiam Cię, gdy mówisz coś, czego nie rozumiem,

Uwielbiam Cię, za kadym razem, gdy mnie nie słuchasz, 
Uwielbiam Cię, kiedy mówisz 'przepraszam' i 'nie pójdę' bo masz focha.
Uwielbiam Cię, bo jesteś dużym człowiekiem,
Uwielbiam Cię, bo jesteś wtedy, gdy Cię nie ma.
Ale czy teraz jesteś??
Potrzebuję Cię, bo kto będzie mnie rozśmieszał i mówił 'oj tam oj tam',
Przy Tobie zapominam o tym, o czym miałam pamiętać,
Nie chcę tego pisać,
Nie chcę być skazana na tęsknotę
Kto, jeśli nie ja ogrzeje Ci wieczorem rączki ?
Z kim jeśli nie ze mną uciekniesz tam, gdzie latawce rządzą światem ?
W kim jeśli nie z Tobą, popatrzę w tęsknotą na gwiazdy?
Wiem jedno :
Nienawidzę siebie, bo nie mogę i nie potrafię Cię teraz przytulić i powiedzieć że uwielbiam Cię.




Jestem od teraz sama. Mżyj mi tak co ranek, wychodź i zostaw przy stoliku... wypisz mi dusze na kartce. Prawdą mnie zdobądź, tak żoną twą będę, jak koronki, jedwabne wdzięczne... jaśminem zdobione.



Rwiącym wspomnieniem było moje miasto, spacery w upalne morskie dni, otuchą było jedynie wrażenie, co z serca wezbrania biło mi do Ciebie, tak blisko...nie lubię tego pamiętać, nie w dłoniach ta pamięć, nie w oczach płonąca krwista rzeka. Wolę deszcz, zakochałam się w Tobie przez deszcz, w bezsennej nocy odszukałam jasny sens, oczy mam szeroko patrzące, a dziś zostanie tylko fotografia, tak wysoko powieszona nad słońcem, rzęsy moje umrą, krew moja zerwie serce, kiedyś na pewno umrzemy...





tonight

Na moją uwagę z wieczności, z każdej odessanej minuty, wierzę.
Z biało krwistej nadziei, ołowianych opowieści starców, wierzę.
Pachnie mi tu tylko latem, ciepłym wieczorem z ptasią lekką przestrzenią
Furtką nie wchodzę, okna tak bardziej mi bliskie
Ta miłość to koniec świata





czwartek, 7 lipca 2011

!!!

Jesteś moim jaśmienem, duszą do zamalowania, płaczem dla wyschniętych powiek.
Wszystko to bzdura, jak mogliśmy zakochać serca tamtej jesieni? Jestem jedynie zjawą wśród lustra.
Gorącą od pasji...











it's all

Jeśli kiedyś przyśnisz o mnie, wyzwij siebie na próbę. To moje miodowe, jazzowe przyzwyczajenia. Jestem wolna, bez ram i ciągłych określeń, improwizuje z nami wszystkimi. To będzie długi czas oczekiwania, słodko gorzki, tak drapiący w setki płodnych strun Tak, to ja! Zła Czarownica z Zachodu!




it's all the Jazz










 jestem szczęsliwa.

środa, 6 lipca 2011

if you go away


nie zabijaj nam powietrza, powieki spleć, skręć myśli.
powolnym szeptem odchodź, jeśli zostaniesz

trzeba będzie mi polubić każdy dzień, pokochać nas

jeśli zapomnisz, wydrwij, wypluj, wytańcz noce, jeśli zostaniesz

trzeba będzie mi polubić każdy dzień, pokochać nas


Zdjęcia jak najbardziej z wesela. Wszystkie są hmm - "my już nie możemy pić i tańczyć + buty na płaskim"




you gave me

zapomniałam, zapomniałam że za mną zbudził się mały mruczący kot, że tak nic, szarość mała nas nie łączy. mały romans patrzy w oczy, budząco podobny ranek, do tych sprzed lat.
kochaj mnie, nie rozczarowujmy świata.  to nasz temat cicho sza. 


tęsknię za mazurami 







a kiedy wyjdziesz, spełnionym dźwiękiem z nieasycenia wyszczepcze ci... te wszystkie obłedne wieczory, ciche popołudnia, spocone od deszczu oczy. te małe, te niewielkie, to wszystko nas czeka, nad powiślem kochany, w czarnym bezdusznym mieście. mieście potopów, szarych oper... a od dziś mówię, odstałam swoje czekanie, z którego próg wystaje poza moje widoki... pozostaje być mi, krzyczeć i pozostać już, ot żonączarownicą w roli kobiety..


 Dziękuję :*

wtorek, 5 lipca 2011

poranne łzy

Obudziło mnie dziś nagie słońce, za ciepłe, zbyt żarzące do odpowiedzi tych chwil, które łączą kosmiczne wyzwania.
Muszę Ci się wyspowiadać, grzechem moim jesteś, wątkiem znikąd, tak odciętym od reszty duszy.
Wyzywam nas na deszcz, boso pójdziemy przez  park...    litości... to moje łzy



poniedziałek, 4 lipca 2011


Miłość broni się sama, a ja chce dziś wielkich słoni z nieba, mlecznych dróg, złotych przepaści..
Więc chodź, chodź pójdziemy nad piedestał rzeki, utopmy się..







niedziela, 3 lipca 2011

Jak w mackach transu. Tylko my sami wiemy co dla naszej duszy jest najlepsze.
Inni mogą się tylko domyślać, zgadywać spośrod tysiąca możliwości.
My to jedno, indywidualne ja.




Parę z imprezy :


M. numer trzydzieści trzy


Tak idę... A Ty nie biegnij za mną, wiem że się wygłupiłam. Przepraszam. Cześć.  
Tomek: Maria, stój do cholery!!! Nie dałaś mi nawet dość do słowa!!! Przestań pieprzyć, przepraszać. Zrozum wreszcie że niczego nie chce tak bardzo, jak tego, żebyś była blisko, że Cię kocham i przestań bawić się ze mną, nie uciekaj, bądź! Nigdy nie dałaś mi nic powiedzieć, zmieniałaś temat, chciałem Ci wszystko powiedzieć ostatnio. Stałaś się dla mnie najważniejsza kobietą. Ale wejdź do środka i tak zrobiliśmy już pożywkę dla wszystkich sąsiadów. Chodź.
I tak już całą noc, zostałam, przespałam całą noc u boku mężczyzny, którego kocham, prawdziwie. Za jego dobroć i światło w oczach, za to że nie jest stróżem, że nie znika, mogę go mieć, mogę się starać o niego, o siebie! Czy wiesz, że jestem szczęśliwa w tym momencie? Tak jestem, kurwa, wypaliłam miliony papierosów, wypiłam miliony litrów whisky i tylko dlatego, żeby poznać Tomka. Nie wiem co z tego będzie, może nic... Ale po cichu, od tej nocy uczymy się siebie, każdych zakamarków, uśmiechu. Lubię jego uśmiech, jest piękny, tak czysty. Nie ma takich wielu, jest on jeden, a ja... a ja boję się wątpliwości, utraty, boję się& że to bajka, z której szybko się obudzę. Wyszłam... Może niedługo znów się zobaczymy.
Jak myślisz? Jak mijają Twoje dni, powiedz! 




Ostatnia część M.

Przyszedł, wrócił, zapukał do moich drzwi. 
Drogi kończę, to ostatnia moja myśl do Ciebie, tak głośna i pospieszna. Wiele usłyszałeś, tak wiele milczałeś. Tak, Ty taki jesteś, dokładnie taki, jakiego sobie Ciebie wyobrażałam w dzieciństwie.
Minęło sporo czasu od mojego ostatniego wpisu, wiele się w moim życiu zmieniło, właściwie wszystko wywróciło się do góry nogami! On, ja, nasz dom. Tak on jest nasz, już Bardzo wiele planujemy, coś już rodzi się we mnie, w planach, jak mała fasolka, dzięki Tobie!
 Ja Maria żyję, żyje normalnym życiem, idę dobrym torem bez pośpiechu.  Uśmiecham się do ludzi, a na most zaglądam, ale nie z taką częstotliwością jak kiedyś. A Tomek, On dba, zajmuje się się już całą naszą trójką, jeśli wiesz co mam na myśli. Reszta sama przyjdzie, teraz już czekamy, na przyjście gościa, za kilka miesięcy.
A tobie mój Kochany, dziękuję, za to, że słuchałeś, byłeś, jesteś zawsze, jak ze snu zbudzony, czy wyrwany z obowiązków. Zawsze słuchasz, jesteś, słuchasz mojego życia, jego bicia. Dziękuję Ci Boże, ze tyle razy wiedziałeś i odbudowywałeś we mnie człowieka, dziękuję za wiarę, za to co teraz rodzi się w nas, we mnie. Nowe życie, nowy początek, nowa oaza dla nas wszystkich. Ja Maria kłaniam Ci się i odezwę się, ale już sama po cichu, będziemy już sami, sami jak kiedyś , jak w dobrym momencie książki. Istniejesz, a ja wierzę w to coraz głębiej.. Ja..



sobota, 2 lipca 2011

Trzydziesta druga odsłona M.

Tyle razy sobie mówiłam "Maria on, nikt nie będzie dla Ciebie." Siedzę właśnie w ogrodzie pełna wspomnień, żalu. Do wielu, do siebie. Nadia już kompletnie zapomniała, że istnieję, zaczęła mnie potrzebować tylko wtedy, kiedy trzeba zostać z dzieckiem. Zero rozmów, nawet głupiej herbaty i milczenia, nie ma nic. Liczy się tylko ona, on i dziecko. Nie ma nic pośrodku. Jestem wkurwiona. Mam ochotę napisać do Tomka, ale ostatnio prawie mnie pocałował i staliśmy się oboje tak zachowawczy, tak oschli. Ja się przestraszyłam, on się zaczął bać... Nie wiedziałam, że taki strach tyle kosztuje, aż tyle... Pojechałabym, ale co ja mu powiem, wymyśl, co ja mam mu powiedzieć! Że ja...tak, że ja mogłam? Ja?? Muszę się napić na odwagę, jak nie powiem, nie zrobię nic, to zawsze będziemy obok. Czy ja w ogóle mogę, mam prawo mówić? Czy mam prawo tak na niego patrzeć!? Jadę.
Ja: Tomek ja wiem, ja wiem, że jest już późno, ale jestem tutaj.. Wiem, że pada, właściwie to nie ma znaczenia, ale ja już nie mogę dłużej. Kocham Cię, kocham od momentu kiedy Cię zobaczyłam, kiedy mogłam czytać co piszesz, jak tylko mogłam widzieć jak się uśmiechasz, jaki jesteś dla mnie, dla siebie. Pójdę sobie i możemy się nigdy nie spotkać, ale musiałam to powiedzieć, nie byłabym sobą, gdybym nie wydusiła z siebie tego wszystkiego. Nie kocham jego, właściwie już od dawna, on jest tylko wspomnieniem, czymś co przestało być realne. Nie musisz mnie kochać, nic nie musisz... Ja wiem... Kretynka ze mnie, Tomek, przepraszam... Idę...