piątek, 9 września 2011

Patrzę w jego oczy, głęboko, by przejąć gwałtowność i użyć ją przeciw niemu. Nawet jeśli szarpie mnie jak kukłę nie udaje mu się mnie skrzywdzić. Bo wiem, że za chwilę ujarzmię bestię miękkim uśmiechem i powabnym dotykiem. Za chwilę stanie się słaby, utonie w uniesieniach ciągnąć mnie z sobą na dno.

Ziemia wybucha pod naszymi ciałami podsycając szalejący ogień. Zbyt dobrze siebie znamy, by opanować duszące gorąco. Zataczając się z otępienia gubię resztki człowieczeństwa. Szacunek, romantyzm czy kontrola nie mają tu żadnego znaczenia. Nie tym razem.




Kiedy pragnę namiętnych pocałunków - czekam. Kiedy pragnę czułości - łózko wypełnia nicość. Kiedy pragnę ciebie - jesteś daleko . Kiedy chcę usłyszeć twój głos - nie dostaję nic.