środa, 31 sierpnia 2011

Opary kurzu i nieprzyzwoite myśli.

Marzenia to nieuleczalna choroba. Paskudny nałóg. By nie dotykać dna mojej duszy, marzę. Marzę, by uciec z tego miasta i zaprzeczyć samej sobie. Uciec razem z Tobą. Nie przestanę, bo nie chcę.




piją, palą - bleeee :P


czwartek, 25 sierpnia 2011

Tak




  
 Z jego milczeniem nadchodzi wyrok i nadzieja ulgi. Wierzę, że nasze uczucie zachowa pełną moc, a słodkie słowa załagodzą wszelkie obawy. Jednak powierzchowność i proza życia są niewystarczające, moja dusza zawsze będzie się zmagać z niewystarczającym zapasem zaufania i pragnieniem boskiego postępowania z jego strony.
Jak to jest, że często wymagamy niemożliwego, a sami wstydzimy się najprostszych gestów... 
   
     


















              
Między nami nic nie było. Parę nocy, trochę wina :)




Pakowanie - ciąg dalszy + jebane komary

środa, 24 sierpnia 2011

miss u

mam ciebie wielką świadomość. podświadomą myśl twoich słów pod skórą. czasami to nie jest osobą, to, za czym tęsknimy. a uczucie, które towarzyszy nam będąc obok. gdzie jesteś ?
jeśli tylko zechcesz, kiedy znajdziesz w sobie odrobinę czegoś tam za mną , daj mi znać.
durne czekanie. oczywiście, nie ma tu nic lepszego do powodowania. powodów tysiące by czekać. i tysiące tysięcy by nie czekać. na coś co się nie wydarzy. co pali w gardle. czym zdradzamy. ranimy inny świat. nikt, nigdy nigdy nigdy nigdy nie powinien się dowiedzieć. obiecaj ! 
a nad wszystkim unosi się tajemnica. kumuluje się i wysadza w powietrze nasze obietnice. bez tajemnic. spójrz mi w oczy i powiedz, że damy sobie siebie po kawałku. po okruszku siebie między dłonie.
po co trzęsie mi się ręka za tobą gdy widzę ciebie bez niczego. pusta bańka. w takich momentach chwilowo gdzieś 'poza' nami nawet nie potrafię dostrzec. nawet twoje oczy straciły na moment blask. i nie uśmiechasz się głupio.





Objawiona, zgardzona powietrzem, zziębnięta. Kochany tak dawno nie widziałam naszych ogni spalonych, mojej umiłowanej dłoni. Wiśnia już nam przekwitła, a my jak dzieci pragniemy, szyjemy szum ulic między jawą, snem aniołów. W innym mieście... życie byłoby nam po drodze, najmilszy... kochalibyśmy każdą cząstkę własnego ja, a dzisiaj stajemy się zwykłymi jednosercowcami z duszą wypełnioną wieloma... kpiącymi pragnieniami. Spełń mi się, przyśnij...



wtorek, 23 sierpnia 2011

A ty.

Ty "mężczyzno", nie poczujesz, nigdy nie zdobędziesz takiego zapachu jaśminu w dłoniach, jak moje dziecinne wspomnienia. Ty zlodowaciały uczuciem z bezwstydu "złodzieju", nie schowasz się pod pościelą z róż od ukochanej, nie zapiszesz ani jednej kartki z żalem, prośbą o jeszcze. Ty wyrzucony ze stosu "żywicielu" nie zapłaczesz nad jej bosymi, zimnymi stopami, gdy tak deszcz.... gdy stuka w nasze blade okna. Ty "trucicielu" ulic zawiodłeś, zapaliłeś domy, z drewna chaty, uczuć pełne kopiece... Nie ma w tobie "mężczyzno" litości, delikatność tylko w oczach widzę, wiruję w obrotach tańcząca, bez kołysania przestająca... a ja...  idę na istniejące powroty... by iść...


poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Zapalam lampę mgielną, w powietrzu sączy się muzyka Marilyn Monroe. Wdzięczna, delikatna, koi moje zmartwione myśli. Spoglądam przez okno, wiatr trąca półnagie drzewo. A jego ramiona oplatają moje ciało. Ulotne uczucie harmonii tańczy wokół naszego jestestwa.

Uśmiecham się z nadzieją, że.






Nie zatęsknisz

Miodem stulona bywam, lekkim powiewem krzyczę, jestem.  Tak łatwo kochać, tak trudno zmiłować, góry posrebrzyć, czas stracony unicestwić...
A już jutro...Nie umiłujemy kobiet, których nie ma, bez wielbiących mitów, by tak tą prawdziwość zamykać w zeszycie,  dzieciństwa niekochaniu.

Nie zatęsknisz 



 

niedziela, 21 sierpnia 2011

sprzedaję ciepło za rogiem, sprzedaję miłość za progiem...ulicy miasta, przecznic tysiąca...
bez intensywnego tak, delikatnego nie. naucz mnie proszę, jak być ponad tobą, za mną, bez cienia tłumu.
owiniętą delikatnością, w przepływie tej tak znanej tobie przyjemności. naucz mnie i odstaw, porzuć w rannej pościeli...odkochaj i podpisz, że na zawsze, ja tak niekochana, zmyślona zasnęłam. deklaruje.




sobota, 20 sierpnia 2011

Czasem

Czasem człowiek bywa, sporadycznie i rzadko. Czasem jest na krótko, zostaje na dłużej. Szczęściem byłby pozostać na zawsze. Zostaniesz?

ps uwielbiam niżej zamieszczoną na zdjęciach miłość


piątek, 19 sierpnia 2011

Twój rysunek na szkle


żyję podwodnym światem 
bez nas, płomiennych świadków
czytając z ust.




Złoty

- Pietrek - rzekła cicho. - Ja nie chcę, żeby to wszystko było ot tak na grandę.
Gdybym cię nie kochała, może byłoby mi wszystko jedno. Tu mogą nadejść ludzie.
Nie chcę, żeby w moją najlepszą sprawę inni wchodzili butami. Musisz mnie zrozumieć.
Jeśli jest czego naprawdę bronić, to chyba właśnie tego.

                                                            
                                                                                                         Marek Hłasko " Ósmy dzień tygodnia "

 

czwartek, 18 sierpnia 2011

LOCA


Miłość jest zabawna
Chociaż to nie zawsze brzoskwinie,
śmietana i miód
Po prostu, kiedy wszystko wydawało
się jasne i pogodne
Nagle przyszedł cyklon
Bo nigdy nic nie będzie takie samo
Do tego niedziela wychodzi, posrebrzana
A deszcz przestaje pukać na moim okienku





środa, 17 sierpnia 2011

KLATKA



* * *

podwładnością nadwładności omijam się i gonię. ponad filiżanką. koleżanką. firanką oplatam swoje 'nawet mnie nie znasz' . a widywać mi się udawało ciebie w tańczących parapetów oknach. przystaję na moment i zakradam się z tęsknotą do ciebie. do ciebie. do mnie i ciebie oddalonych o tysiąc i pół mili. połowa połowy bezwładnie opiera się dysząc jak błysk(awica) . grzmiąc jak poranek nocą. tak mocno tak czule niedokładnie. składnie. parująca kawa.
dreszcze.  
nienawiści dreszcze . gdzie ? pytam tak tylko. na wypadek. kolizja nas samych przysiadających przypadkami za naruszoną kierownicą. przy pedale gazu. hamulcowym patyku ze stali. oddam ci siebie, tylko daj mi słowo.
tylko cicho tylko nieprawdą.
rozszarpane kieszenie wypadły z nich zapałki.
tylko daj mi słowo.
.
dotykam cię gdy myślisz o niczym śniąc o niczym myśląc o mnie. równie mocno. nie przestrzegamy reguł w świecie zbudowanym na zasadach. kwasem solnym azotowym siarkowodór. 
daj mi ciche słowo, że nikt poza nami.

* * *



Sługa

Pani dała Słudze wymówienie.

Wyrzuciła mężczyznę na zbity pysk z jego własnego mieszkania. Powiedziała, że męczy ją nieustanna miłość Sługi, zna na pamięć jego gesty, słowa; setki razy badała jego ciało i ruchy. Teraz powinien zostawić ją w spokoju chociaż na jeden dzień i pozwolić odetchnąć od jego obecności.

Mężczyzna nie spodziewając się niczego, nie chciał jej wierzyć. Zaniepokojony zaczął obracać sprawę w żart, dopóki ręka kobiety nie wylądowała z trzaskiem na jego policzku.

Co mógł zrobić Sługa, który myślał, że wszystko jest w najlepszym porządku,
który wielbił jedynie świat swojej Pani i dogadzał jej najlepiej jak umiał?

Upokorzony wyszedł, usiadł na schodach i gorzko zapłakał.

Rozkapryszona kobieta po jakimś czasie poszła go szukać, by skierować więcej pretensji i obelg w jego stronę. Zrozpaczony, spojrzał na nią wielkimi, spuchniętymi oczami. Widok wspaniale zbudowanego mężczyzny, skulonego na schodach i płaczącego jak dziecko był tak groteskowy, że dziewczyna przez chwilę miała wrażenie, że wybuchnie śmiechem. Ale poczuła jedynie silną nienawiść do siebie i ze szlochem rzuciła mu się do nóg.

Jestem zerem.

Nie zasługuję nawet na Twoje spojrzenie. Na żaden pocałunek, a jednak całujesz moją zapłakaną twarz i mówisz, że nic się nie stało, bo kochasz mnie bardziej od siebie. Jestem wściekła. Nie rozumiem jak można kochać tak okropną i niewdzięczną osobę! Przecież możesz mieć każdego. A wybrałeś mnie, wybrałeś kogoś, kto jest nikim.

Garść dramatu przez słabość i egoizm nieprzerwany.




wtorek, 16 sierpnia 2011

black or white

Czy wasz mózg też czasem wybiera się na dłuższy spacer nic wam o tym nie mówiąc? Mój robi to notorycznie od kilku dni i zostaję w ten sposób z kłębkiem uczuć, bez sensownego tłumacza. Wszystko ma wtedy kolory tęczy, mieni się i błyszczy. Dostaje oczopląsu, ogłusza mnie jakiś wewnętrzny głos i nie wiem co mam począć. Logicznie niewytłumaczalne stukanie w klatce piersiowej, znowu! Czy życie nie mogłoby być czasem po prostu czarno-białe?


STOP


nie dojrzałam do emocji o tobie. o tobie wyobrażeniu, nie(do)uczeniu się twoich słodkich kłamstw niewinnie łaskoczących moje podniebienie. obowiązuje nas już tylko prawo rozrachunku z naszym własnym, samoistnym (prze)stawaniem wierzeniu w prawdę. dni przepełnione poza granicę pełni weryfikacją. skrzętnie (nie)umiejętnie jestem w twoich włosach wpleciona pomiędzy czy powinienem? i równie-mocno . odszukaj mnie ponad powierzchnią podłogi. do ściany gwoździem wbitym krzywo sypiącego się tynku garścią rozrzuć mnie na sufitach wyobrażeń o uczuciach prawdziwych. prawdziwie czujących znieczulonych gorzką sierpniową desperacją.
którędy przychodzi nadzieja i tam właśnie zostaw mi ćwierć wdechu aromatu kawy o poranku. w tej czarno.księżnej przyzwoicie papierowej dziurce od klucza wyrzuć siebie ze mnie naiwnej niepewnej zagubionej. jeśli taka ja rzeczywiście istnieję rozdepcz ją i zepchnij ze schodów na pościele jedwabne pudrową różą ozdobne i ciszą oplecione w nuty jazzowego swingu. tam na mnie czekaj. poczekaj.
bądź i szeptem krzycz, że będziesz. i jesteś.



poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Mówili...Uwierz, kiedyś i sobie za to podziękujesz.
Muzyka grała zawsze najgłośniej, puchły najcichsze
myśli, kawa cierpła w zębach bez stracenia. Bo ja?
To do mnie należy decyzja całego zliczenia.
Piwo dziś sytym smakiem upaja, aż tak?
Rozumiesz coś z tego? Ja wiele, wiele i za dużo. 
Sprawdziłam alfabety, próbowałam odszukać rym
we francuskich piosenkach, słowa, za dużo słów,
dobijanie się do ścian, kiedy wszystko tak zamknięte.
Tak bez łez, bez szumu bąbelków. Wierzyć to wstyd?
To jak? Zwymiotujmy moją ignorancję, miłość niech
leży bezstronnie. Zwróćmy, bez udawanej chcicy na więcej.
Chcesz pieprzyć, to pieprz, chcesz zlizać to zliż.
Nie tylko gwałć. 



To ja.


Nie spodziewam się
Nie wyczekuje w strwożeniu
Tętno pociągu jest tak wyczuwalne

Pędzę, nie potrafię sprawić byś mnie kochał
Czuję, że na tym moście już nikt nie stoi
Gdy będziesz tam nie zapomnij

A ja nim wstanie dzień
Przestanę




niedziela, 14 sierpnia 2011

happiness

"Miłość nigdy nie jest platoniczna, a jeśli tak się wydaje to nie jest to miłość, tylko coś podobnego. Miłość zawsze odpowie." <3






sobota, 13 sierpnia 2011

Light

I znów słońce przypomina mi Twój uśmiech, a dudnienie tramwajów staje się podobnym do stukotu Twojego serca. Świst wiatru brzmi jak Twój oddech, a ciepło gazowej kuchenki ogrzewa mnie niczym Twoje miłe słowo.









FOREVER ALONE

UWAGA.


Gdy kopnę w kalendarz, chcę być pochowana twarzą w dół. By każdy kto mnie nie lubił, upokarzał czy naśmiewał mógł podejść i pocałować mnie w dupę.


DZIĘKUJĘ ZA UWAGĘ. 









Tej nocy zapragnęłam zagarnąć Cię tylko dla siebie. Wspomnienia łagodzą mój gniew, nawet gdy zmierzch w Twoich oczach rozdziera się się krwawo i znieważa moje płączące niebiosa. Uciekałam i ginęłam, ale nie tym razem. Nie tym razem.




piątek, 12 sierpnia 2011


Nie jestem... bywam, mniej niż uśmiech, więcej niż krople bez widoku.
Dziś tak zwyczajnie wchodzę do obcych domów i zakorzeniam się
w nich, zaprzyjaźniam z wróżkami. Pukam do ciebie do przeklęcie
pustego domu, by dotknąć twoich włosów, zawisnąć w twoich 
oczach, dotknąć poduszki i poczuć zapach starego tytoniu gdy śpisz.
I tak pukam do przeklęcie pustego domu i czekam, jeśli umrzesz, niech 
żyją twoje zmysły, żeś mnie nie wpuścił w bezduchu.
Żegnam się z tobą... jutrzejszej nocy ciało porzucę, nie umarłeś..



czwartek, 11 sierpnia 2011

JUST LIKE DADDY

Moje imię jest blizną. Moje imię to jedyne do czego należę i co należy do mnie.

Nic mnie nie upaja bardziej niż Twój szept. I nie pieprz o tym jak bardzo jestem wspaniała i mnie kochasz; o tym jak przeszedłbyś dla mnie mile po rozbitym szkle lub skoczyłbyś w ogień. Spójrz mi tylko w oczy i wyszepcz moje imię.

Powiedz moje imię, a oddam Ci wszystko. 




TO HOUND YOU AND SWEAR WITH DEEP EMOTION AND DEVOTION TO YOU

Zapalam lampę mgielną, w powietrzu sączy się muzyka Marilyn Monroe. Wdzięczna, delikatna, koi moje zmartwione myśli. Spoglądam przez okno, wiatr trąca półnagie drzewo. A jego ramiona oplatają moje ciało. Ulotne uczucie harmonii tańczy wokół naszego jestestwa.

Uśmiecham się z nadzieją, że.

Słodka miłość. 




środa, 10 sierpnia 2011


Jej rumieńce pobladły, jakby duże zmarszczki skrycie podkreśliły jej zmęczone oczy..
Stała się wspomnieniem o kluczu lekkim i złotym... Maj ją oślepił, dziwny "ktoś", wyskakujący
z ziemi, jak siedem najpiękniejszych zmysłów. Nie można żyć bez powietrza "wyśmiewał", a świata nie ma,
bo dawno "ktoś" przejechał przez niego i zapomniał, że róże nie zakwitną bez tchu, pocałunku,
który jest aż słodki w prze"różnym" kolorze warg. Niebo pobladło dziś z tęsknoty.





Odkąd cię poznałam, noszę w kieszeni szminkę, to jest bardzo glupie nosić szminkę w kieszeni,
gdy ty patrzysz na mnie tak poważnie, jakbyś w moich oczach widzial gotycki kościół.
A ja nie jestem żadną świątynią, tylko lasem i łąką-drżeniem liści, które garną się do twoich rąk.
Tam z tyłu szumi potok,to jest czas, który ucieka, a ty pozwalasz mu przepływać przez palce
i nie chcesz schwytać czasu. I kiedy cię żegnam,moje umalowane wargi pozostają nietknięte,
a ja i tak noszę szminkę w kieszeni, odkąd wiem, że masz bardzo piękne usta.




wtorek, 9 sierpnia 2011

Hot lips

Moje riposty zwalają Cię z nóg, a Twoi kumple mnie kochają i prawdopodobnie będą Ci dokuczać przez długi czas. Wiem, jestem zdesperowana i czuję się żałośnie, ale przynajmniej zaczynasz zwracać na mnie uwagę. Gdybyś wystarczająco się mną interesował, nie musiałabym tak bardzo się wszystkim przejmować i stosować drastycznych metod wobec Ciebie.

Mimo wszystko, cieszę się, że w końcu się do mnie uśmiechasz... 





ciepłego miodu ,przydrożnego rowu mi trzeba
by móc w nim śpiewać, zatracać ostatnie z przypadków
samby przed rozstaniem, spacery w wielkim mieście..

wszystko jest możliwe to najdalsze i najgłębsze




miedzy

między jednym policzkiem a drugim
miasto nocne w garśći łopatek
nieruchome okna w listach zapisane

między jednym oddechem a drugim
zapach w tobie przypomina 
loty śniadych jaskółek w bezwietrze

między jednym żegnaj a drugim
biały welon bez światła
wszystko w wierszu poezji zawisa

liście świerków 
między jednym policzkiem a drugim





poniedziałek, 8 sierpnia 2011


w przeklętej wizji mogę taczyć tylko "ja"
godziny i fragmenty, wszystko po to by nauczyć się pijanego szaleństwa