Okrągła dwudziesta M.
Tomek, ma na imię Tomek. Przeczytałam kartkę, a on stał po drugiej stronie, jakby czekał i chciał zobaczyć moją reakcję, że ucieknę np. co jest prawdopodobne? Zamarłam. "Maria...hm. Nie siedź wieczorami zbyt długo, zmarzniesz." Tak, marznę za każdym razem, ale zimno pozwala zająć mi myśli, że mogło być tak ciepło słonecznie co ranek. Nie wiem co mu napisać. Nie mam pięknych oczu, cała jestem pusta, wymięta przez stróża. Przez moje wspomnienia o nim. Niech w sercu będzie już zielono&inaczej.
Ale wiesz, miło mi, dzięki niemu. Nie wiem kim jest, znam jedynie na pamięć jego posturę, charakter pisma już znam i to, ze widujemy się prawie codziennie na tym samym moście i patrzymy na siebieI jesteśmy. Może kiedyś drgnie powietrze i będę wiedzieć jak wygląda. Teraz jego daleka obecność jest mi potrzebna. Jemu może nie? Nie szukam odpowiedzi, odpisałam tak jak czuję.
Nie jestem Marią za jaką mnie uważa. Jestem inną Marią, kobietą w szarym mieście. Staje się kimś kogo nie znałam.
Przyklejam kartki na moście, pisząc do jakiegoś Tomka, którego nie znam. Kurwa!
Jestem własnym duchem.
Idę przytulić Grocha, nie mam nikogo innego, Ty też stałeś się nierealny, jesteś, ale i tak Cię nie ma..