sobota, 14 maja 2011

Marysia 4

Przyjechał, od razu poszliśmy do łóżka. Dawno się tak sobą nie cieszyliśmy, nawet Groch się nie wkurzał i był wyjątkowo spokojny, jakby wiedział, że właśnie tego potrzebujemy.
Stróż dał mi najpiękniejszą niespodziankę, zostanie u mnie przez tydzień, bo Ona wyjechała od razu do rodziców. On praca, firma, no tak musiał zostać. Ze mną musiał.
Zrobił mi śniadanie do łóżka, czarną kawę z miodem, moją ulubioną i siebie mi dał w całej okazałości. Tak, w tej chwili nie potrzebuję niczego więcej i wiesz co, lubię rozmawiać z Tobą, tylko czemu tak milczysz?
Niech ten tydzień się nie kończy, może wspólnie coś zaradzimy? Żeby czas stanął, żebym nacieszyła się życiem, a później? A później już mi wszystko jedno. Możesz tak? Nie możesz, ja też nie. Spijam radość z jego ust, chwilę, a później znowu będzie kurwa Sajgon. Mój życiowy burdel.
Idę do łóżka. Cześć.