piątek, 13 maja 2011

Marysia 2

Tak, wstałam rano, kot spierdolił wszystkie doniczki z parapetu. Nazywa się Groszek, właściwie nie wiem dlaczego, może wydawało mi się, że będzie taki mały, a jest cholernym rudym bydlakiem, który zaczepia wszystkich moich gości. Za pamięci, wczoraj była u mnie moja przyjaciółka Nadia, ona nigdy nie przychodzi z pustą ręką, była wódka, wino, śmiechy, a Groch nienawidzi alkoholu, więc prychał, drapał. Jest kompletnym kretynem, który ubóstwia moje pianino, ale kocham go, on zawsze wie co mi powiedzieć, jak doradzić. Ostatni razem jak był u mnie mój stróż to podrapał mu pół twarzy, bo żeśmy się tak upili, jak zakochani anieli. Ale muszę Ci się przyznać, ze kocham obu. Gderają, narzekają, ale zawsze jestem ich, tak w stu procentach. Jeden nie obiecuje nic, zaś drugi wie jak przekonać kobietę, że jest tą jedyną. Tak pieprze i pieprzę, a mam tyle pracy, na wczoraj powinnam zrobić zestawienie nagrać studyjnych jednego wokalisty. Miły fajny chłopak, tak zdolny, ze aż mi go szkoda,  tak wrażliwych ludzi jest mało, a tak łatwo się ich gnoi za inność. No w każdym razie jeżdżę w południe do pracy, taki słodki przywilej w miarę wolnego zawodu. Zaraz moment.
Mama: Halo, Maryś to Ty?
Ja: No, a kto ma być, dzwonisz do mnie codziennie do cholery!
Mama: Narzekasz? Martwię się
Ja: Dobra, dzięki, co u Was?
Mama: Nic, mów lepiej co u Ciebie, wciąż spotykasz się z tym facetem?
Ja: No tak, dzwonisz tylko, żeby wiedzieć, czy z nim sypiam. Tak sypiam i jestem szczęśliwa.
Mama: Czy Ty nie rozumiesz, że on jej nie zostawi! Z ojcem włosy sobie wyrywamy z głowy!
Ja: Przecież ojciec jest łysy jak pień! Mamo, ja nie będę ciągnąć tego wątku, kocham go,  może to ślepe, ale nie narzekam na brak wrażeń w swoim życiu. Przezywam to jak chce, a takie rozmowy prowadzimy co niedziele i mam dość. Jestem wkurwiona, Cześć.
            I tak odłożyłam słuchawkę. Moja matka jest okropną egocentryczną i egoistką, zawsze stawia na swoim, pieprzy moralizatorskie mowy, a sama jak była młoda ślepo zakochała się w żonatym, z którym ma mnie. Dziecko piekielnego ducha, kurwa mać. Musze zapalić, albo nie w barku mam whisky, napije się.
Dzisiaj stróż nie zadzwonił, wyjechali na weekend a ja czekam, chociaż na jednego smsa, Głuchy telefon, wiedziałabym , że to on. Cisza, może coś się stało, może Ona się domyśliła? Kurwa, boję się, nie ale i tak by dał znać.. On nigdy nie kłamie.
Włączyłam Nosowską, jest mi tak bliska. Piję i idę spać, Groch się na mnie rzuca, w cholerę z takim dniem. Jeszcze matka dzwoni, co za szatan! Jesteś tu?

brutalnie depczesz wspomnienia, chodź na spacer. do nieba pójdziemy.