piątek, 13 maja 2011

Marysia

Cześć, nazywają mnie Marysią. Marysią z ogrodu. Tak, wyprzedzę wszystko, kocham przyrodę.. Mam swój „mały” dom w Warszawie, żyję bez samochodu, bez telewizji, bez codziennego światła.

Ćmą się nazywam, bo właściwie mrok jest mi potrzebny za dnia, a ciepło słońca, kiedy zasypiam sama. No tak, zasypiam sama, co jakiś czas duch mój opuszcza moje łóżko na kilka dni. Mój stróż, nie ma skrupułów, żyje sobie własnym życiem, we własnym ogrodzie, z psem, dziećmi i z Nią! Z tą, która stała mi się tak bliska i tak waleczna. Bijemy się z myślami co nocy, obie w tej samej intencji.

Pracuję w wytwórni muzycznej, do której dojeżdżam rowerem, uważam, ze to najlepszy sposób na zrzucenie kilogramów i moment na obserwowanie ludzi. Najlepszy. Zostają jeszcze pociągi, które bardzo lubię, bo moim ulubionym zajęciem jest stanie i patrzenie na tych wszystkich zestresowanych ludzi, bo po co im to? Pociąg się spóźnił, a życie? A ono wciąż szybko płynie i nie staje dla nas, a jest takie barwne, szare, mokre, bajkowe. Wiesz, ja czasem myślę, że moje życie stanęło na głupi rozdrożu i nie mam możliwości powrotu do tych wszystkich uczuć, które są mi tak bliskie.

W życiu kieruję się tylko miłością, naiwną ,ale prawdziwą, nieznośną w odcieniu&Czasem tłukę szkło, lustra na nieszczęście, a on przyjeżdża, pijemy wino i zanurzam swoje ręce w jego włosach, spijam z oczu wszystkie niepowodzenia i czuję się najważniejszą kobietą tego dnia. Kochamy się przez całą noc, czuję że jestem tylko jego, spełniamy swoje pragnienia, milczymy, czuję jego zapach, ciepło bijące z wnętrza. Rano zawsze obserwuję jak bardzo bliski jest mi jego dotyk, spojrzenie. Pijemy kawę, krótkie śniadanie i wraca, ja wracam, wracam do siebie, do życia, bajki zawsze trwają krótko. I wiesz co, idę czytać książkę& Kobiety, które kochają za bardzo, kobiety, które pragną zbyt wiele..