Oj Maria oddychasz zbyt świeżym powietrzem, dobrze Ci? O tak, właściwie więcej nie trzeba. Dawno nie było takiego słońca, budzącego słońca co rano. Sama leżę, sama palę, nawet kawa robi się sama. Wiesz, ostatnio zostawiłam go. Zmieniłam numer telefonu, wymieniłam zamki, nie ma tu wstępu, tak jak nie ma wstępu do mojego życia i wnętrza. Nie wiem czy mi lepiej, ale najrozsądniej. Matka nawet zaprosiła mnie z tej okazji na obiad i kupiła cebulki do wsadzenia, tak ja wiem, że wszyscy mówili, że powinnam zrobić to dawno, ale nie byłam gotowa, teraz też nie jestem. Stróż wystaje pod moją bramą, widzę go, raz prawie do niego wyszłam, bo co on biedny tam tak stoi. A co ja biedna przez tyle czasu płakałam, rzygałam i piłam, też byłam biedna. Tak byłam, a on nie!
Przecież to wszystko bzdura, kocham go. W pracy mi nie idzie, bo nie mam dla kogo pracować, dla kogo gotować. Stróż to moje serce, a tego ostatnio tak mi brak, zamieniłam się w bezduszną kretynkę. Nie lubię siebie takiej, może Ty napijesz się ze mną whisky?? Mmm, wiedziałam, ze lubisz, wiedziałam&
Wezmę się za siebie, obiecałam to sobie, gdyby tylko nie wystawał pod moją pracą, domem, gniazdkiem Nadii. Byłoby łatwiej z racji, że jestem w nim szaleńczo zakochana. Jak można szaleć i kochać? Tak, ja to potrafię z pewnością. Umówiłam się nawet na randkę z przemiłym nowo poznanym kolegą, człowiek bez skazy, może właśnie takiego potrzebuje. Może tak?
A co ze stróżem? Kurwa lubiłam swoje piekło, było moje..jego też. I weź tu zrozum kobietę, idę zaparzyć herbatę jaśminową, mniej whisky, więcej sportu, więcej Marii kochany!
Napisałam do Ciebie kochany& a kim ja jestem dla Ciebie?
Pozdrawiam Cię z mojego ogrodu, który teraz tak zielony, w nim zawsze trwa wiosna& tak ja trwa we mnie i burzy trzewia.. Pa.