Czasem w życiu coś pęka i nie ma do tego powrotu, nie ma nici którą możemy pociągnąć i iść dalej. Bywa i tak, że musimy się cofnąć, żeby zrozumieć własne błędy i potyczki innych.
Świat jest kolorowy, jestem tego pewna. Żyję w nim i czerpię energię, ale jaki ma sens wstawianie zdjęć i pisanie czegoś, co tak bardzo boli, o czym tak bardzo nie chce się już pamiętać? To mój chwilowy zastój i czas na to, żebym siebie polubiła tak bardzo, jak ja sama tego potrzebuje. Lubienie siebie to nie jest łatwa sztuka, trzeba kochać swoje wady, zalety...a do tego mi daleko. Daleko do zrozumienia, że ludzie przychodzą i odchodzą, fascynują się i nagle ich nie ma, kochają a po prostu nie mogą być ze sobą. Nigdy tego nie zrozumiem, ale najwyższy czas, żeby nauczyć się z taką myślą funkcjonować. Nie jesteśmy idealni, a ja stwarzam obraz czegoś, co nie istnieje. Samą siebie.
Postaram się zacząć wszystko od początku, pozytywnie.