Objawiona, słowem zgardzona. Kochany tak dawno nie widziałam naszych ogni spalonych, mojej umiłowanej dłoni. Wiśnia zakwitła z moją nagością dla Ciebie...a my jak dzieci pragniemy, szyjemy szum ulic między jawą a zgiętą pościelą wanilii.. W innym życiu byłoby nam lepiej, kochalibyśmy każdą cząstkę własnego ja, a dzisiaj stajemy się zwykłymi jedno sercowcami, z duszą wypełnioną słonym posmakiem piasku...kąpiącym dotykiem ciał, zgrzytliwych piersi.. Tak bym chciała Ci dać...Spełnij mi się, przyśnij.. Kocham, zdarzyłeś się, jesteś..