Zapalam lampę mgielną, w powietrzu sączy się muzyka Marilyn Monroe. Wdzięczna, delikatna, koi moje zmartwione myśli. Spoglądam przez okno, wiatr trąca półnagie drzewo. A jego ramiona oplatają moje ciało. Ulotne uczucie harmonii tańczy wokół naszego jestestwa.
Uśmiecham się z nadzieją, że.