poniedziałek, 13 czerwca 2011

M, numer dwadzieścia pięć 

Nie pytaj jak stróż pojawił się w moim życiu, po prostu nie pytaj. Kurwa, przespałam się z nim i ślad zaginął po całej nocy, po nim, po mnie, po tym całym gównie!!! Miła noc, tak to określił, skurwiel!! Zebrało mu się na szczerość.. "Marysia ja Cię nie kocham, nie tak jakbym chciał, ułóż sobie życie z kimś kto jest Ciebie wart!! Maryś słyszysz??!" Już nic nie słyszałam, bo on i jego rzeczy wylądowały za bramą. Albo jestem taką idiotką, albo ciągle coś do niego czuję, bo czy to jest prawdziwa miłość? Nie sądzę. To jest przywiązanie uczuć, emocji i wspomnień. Nic więcej, stróżu&jesteś już tylko przeszłością.
Jadę na most, zaniedbałam korespondencję. Kartka przyczepiona i obwiązana czerwoną tasiemką. "Maria..." Kurwa nie mogę nic odczytać, za nic w świecie. Lał deszcz i zalał kartkę, nie przeczytam tego. Kurwa mać!!! Przez tego pieprzonego egoistę stróża nie wiem co tam jest!!!
"Nie wiem co napisałeś, deszcz zalał kartkę, przepraszam nie zdążyłam na czas, M,"
Zależy mi na rozmowach z nim, chociażby przez głupie listy przyczepiane do mostu, to jest wyjątkowe. Polubiłam go, chociaż nic o nim nie wiem, pomimo tego co napisał i tego, ze oboje udajemy żeśmy szczęśliwi. Gówno. Jestem wściekła!!!

Pomóż, gdziekolwiek jesteś!!!
 





M. numer dwadzieścia sześć 

Jestem na moście, czekam
Nie złość się, ale wszystkich listów Ci nie przekazałam. Nie mogłabym pewnych rzeczy przelać na papier, Tomek pisze zbyt mądrze, żebym ja rozumiała i umiała  interpretować jego słowa& Nie ma go, piszemy ze sobą już dość długo, przyzwyczaiłam głowę, ze jest. A teraz?  Od momentu kiedy nie odczytałam wiadomości, tzn nie udało mi się, nie ma go, nie ma. Ja czekam, stoję i patrzę się w zupełnie innym kierunku& A jego brak. Nie ma go już 3 tygodnie. Nie ma. Mój widok z mostu wciąż ten sam, idealny, nietykalny . A jego wciąż brak. Kurwa, może to przeze mnie, może to moje cest la vie go przestraszyło??? Bo tak, co ja Maria mogę chcieć od życia, nie mogę więcej prawda??
Na przekór wszystkiemu stałam na moście. Stałam, stoję. Nie było kartki ode mnie, którą zawieszałam, ani od niego, którą powinien przyczepić? Świetnie, pomyślał, że jestem idiotką jakich mało i ma rację, bo może za dużo bym chciała od takiej znajomości? Stałam i mokłam, stoję i moknę, nie ja już jestem mokra, cała. Mogę wykręcać z siebie wszystkie myśli, obawy, ja wszystko już mogę. Tańczyć w deszczu, na deszczu, pod mostem na moście, jestem Maria z możliwościami, z wkurwieniem w środku! Telefon przemókł, nie zadzwoniłam po taksówkę, idę przed siebie, może coś złapię. Długo tu nie wrócę, boję się, nie chce! Szlag by to trafił, że tak bardzo chciałam.. Nie widzę nic, nie widziałam od dawna.. krople mam wszędzie, jestem zalana łzami, rzęsy mam całe czarne łącznie z polikami, wszystko spływa mi po twarzy. Zajebiście jest nie widzieć świata, kurwa idę, jeszcze te samochody, które jadą, chlapią, a ja kurwa idę sobie śpiewając płacząc, płacząc śpiewając " Za oknem minus pięć nie kocham cię już, duch ciało opuścił nie ma mnie tu..." Jestem wspaniała, jestem szczęśliwa. Nie wiem jak to się stało, wylądowałam na ulicy, idę, w dupie mam wszystko, niech potrącają, będę rozjechanym majowym walcem. "Nie trąb kretynie, mam prawo iść gdzie chce!" W tym momencie ktoś podjechał z piskiem, wpadłam na samą maskę.
Kierowca: Maria, Maria to Ty? Nic Ci nie jest??
Ja:  A Ty to?? Boże, to Ty, znikaj stąd, nie oglądaj mnie takiej, nie chcę!! Nie, to ja pójdę, nie patrz na mnie, tylko zniknij, po prostu! Słyszysz, jedź!!! Kurwa mać!!
Kierowca: Przestań nie zostawię Cię takiej tutaj, oszalałaś? Spójrz na siebie do cholery!!!
Ja: Widzę, to jeszcze widzę! I widzę Ciebie, miło że się pojawiłeś, cholernie ku..rna. Ale wybacz, nie będę stać na środku ulicy, cześć.
A wtedy już tylko szarpnął mnie z całej siły
Kierowca: Przyjechałem tu do Ciebie, dla Ciebie! Nie mogłem wcześniej, po prostu nie mogłem. Jedźmy gdzieś, porozmawiajmy, chociaż tyle. A później kopniesz mnie w dupę i więcej się nie spotkamy!
.....