piątek, 10 czerwca 2011

Dwudziesta druga część M.

"Samotność Marysiu, to coś jak najbardziej normalnego. Tak, jestem tu,bo lubię i tak jest najlepiej." No to chyba oboje siebie oszukujemy i jest fajnie. Kto wystaje sam na moście i jest mu z tym dobrze, bezproblemowo? Nie wierzę! Trudno jest uwierzyć, bo sama stoję, płaczę, krzyczę, bo nie chce ludzi, potrzebuję ciszy, siebie chce nauczyć spokoju, swojego serca!!!
"Tomku, samotność to nic normalnego, ciągła walka. Nie zmienimy jej samym przeświadczeniem, że jest." Bo Ona (samotność), to brak, wieczna gra, tworzenie czegoś za czym się tęskni, czego tak bardzo pragnie dusza! W moim przypadku brak mi natchnienia do pełnego życia, nawet bez stróża. Z nim czy bez i tak nie byłam szczęśliwa, więc szukam go gdzie indziej, na swój majowy sposób. Uczę się każdego dnia, od początku.
Jestem po dość udanych zakupach, kupiłam sobie zegarek, jest piękny, prosty, jak pogoda za oknem. Może on? Może on wskażę drogę? Oby!!
Mój samochód drań, skurwiel jakich mało, stanął mi dzisiaj na Marszałkowskiej i powiedział "spieprzaj Maryśka!" Zostawiłam go tak, niech spada dupek! Facet Nadii się nim zajmie, bo "oczywiście" nie mam kogo o to poprosić! Został mi rower, metro i komunikacja miejska, którą kocham, ale tylko czasami!!
A Ty co kochasz??







jestem, a ty nawet nie chcesz wiedzieć...
o mnie nie chcesz pamiętać...

w zawirowaniach mnie nie ma
w szumie topoli i oddechu jestem, bywam
 tak znikam w szeptach mało prawdziwych...