Dziwne, niepokojące uczucie. Wystarczył jeden głupi komentarz, by moje treści zepchnięte do nieświadomości wpłynęły na wierzch. Nie rozumiem dlaczego coś tak banalnego powoduje moją awersję i niechęć. Może po prostu nadal żałuję wielu rzeczy. Im dłużej o tym myślę, tym większą odrazę czuję do samej siebie. Czasami prawda o sobie wychodzi na jaw w najbardziej niespodziewanych okolicznościach.
Jak widać, mam ochotę popisać od rzeczy, więc nie odpowiadam za ewentualne bodźce usypiające emitowane z moich wywodów.
Mój promotor zaskoczył mnie aprobatą w związku z pierwszym rozdziałem pracy. Wygląda na to, że radzę sobie lepiej niż przypuszczałam. Kilka poprawek, podczas gdy inni musieli spotkać się z całkowitą negacją ich krwawicy. Całkiem budujące!
Rafał nieźle mnie poobijał na lodowisku. Właściwie razem tak się poobijaliśmy, że po trzydziestu minutach nie byliśmy w stanie jeździć. Przynajmniej ja. Gdyby nie wpadła na mnie pewna kaskaderka, która chciała zaimponować wszystkim swoimi fascynującymi umiejętnościami, pewnie nadal trzymałabym się na nogach. Miałam ochotę kopnąć ją łyżwą w ten idiotyczny wyraz twarzy. Mam siniaka na udzie, jestem chora i od dwóch dni nie mogę spać, a mimo to na któryś tam weekend wybieram się ponownie. Moje uzależnienie od adrenaliny to nie taka prosta sprawa!
Od jakiegoś czasu spotykam się z pewną postawą obcych dziewczyn, które mierzą mnie wzrokiem z tak wielką nienawiścią i pogardą, że czasem boję się, że coś mi zrobią. Już dawno nie spotkałam się z takim brakiem skrupułów i zwykłym chamstwem.
MAM GDZIEŚ TO, CO MYŚLĄ O MNIE LUDZIE ZAMKNIĘCI W STEREOTYPACH.
sobota, 17 grudnia 2011
poniedziałek, 12 grudnia 2011
SLEEPLESS
Nie wiem. Czy to świt już nadchodzi? Czy to ja tonę? W potężnym łuku nadpływającej fali. W głębinach lawy. W cierpieniach i bólach. W umyśle. Niedaleko jednoznacznych odpowiedzi. Niedaleko prawdy. Niedaleko kłamstwa. Ciągle zbyt daleko. Zbyt mało. Zbyt bezuczuciowo. Zbyt emocjonalnie. Jednak tonę, bo w mej głowie rozjuszone myśli, krzyczące na przemian z odwiecznymi pytaniami wysokie tony larum. Mam dość. Spluwam. Krew. Nie wiem. Czy to już świt odchodzi? Czy to ja wznoszę się na wysokich falach? W głębinach lodu. W szczęściu i miłości. W sercu. Daleko od pytań. Daleko od bojaźni o każdy następny krok. Daleko od kłamstw. Blisko prawdy. Zgrabnie uczuciowo. Zgrabnie emocjonalnie. Idealnie. Nie tonę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)