a kiedy wyjdziesz, spełnionym dźwiękiem z nieasycenia wyszczepcze ci... te wszystkie obłedne wieczory, ciche popołudnia, spocone od deszczu oczy. te małe, te niewielkie, to wszystko nas czeka, nad powiślem kochany, w czarnym bezdusznym mieście. mieście potopów, szarych oper... a od dziś mówię, odstałam swoje czekanie, z którego próg wystaje poza moje widoki... pozostaje być mi, krzyczeć i pozostać już, ot żoną, czarownicą w roli kobiety..
Dziękuję :*