* * *
oniryzm moich przypuszczeń jest nieziemskim mostem pomiędzy nami. metafizyczny kontakt wciąż będący w stadium genesis rozrzuca pióra swych wspomnień na prawo i lewo nie pytając o znak 'z zewnątrz' upoważniający go do jakiegokolwiek kroku naprzód. jest mi absolutny brak twojego braku zainteresowania, brak twojego paradoksalnego wyuczenia rzeczywistości, brak braków twoich nieprzewidywalności pachnących zdechłym deszczem i gorącą kawą. krzywdzę twoją duszę milion osiemset piętnaście razy na sekundę w moich myślach. mam wielki topór z niedosłyszanych rozmów i nie waham się w ogóle.
czy to aby na pewno nie jest karalne ?
a tak na poważnie to czy prawdą jest, iż znajdujemy się tutaj po to aby błądzić, a nie w celu znalezienia jakiegokolwiek wyjścia ? czy ten labirynt nie posiada drzwi wyjściowych, a do tych, którymi weszłam nie istnieje żaden klucz ?
racjonalizm jest jednym wielkim gównem , a empiria wciąż pozostaje w strefie dla 'niepalących' inaczej.
a ja ?
ja wciąż staram się rzucić mój tytoń o zapachu twoich niekoniecznie płytkich słów.
* * *